środa, 6 maja 2015

Jeden dzień ze mną

Cześć!

Tak jak wczoraj powiedziałam, przychodzę dziś z notką 'Jeden dzień ze mną'. Często dostaję pytania co robię cały dzień, jak wygląda mój dzień, a ja już kilka razy składałam taką obietnicę. Kilka razy zbierałam się też do tego żeby taką notkę zrobić ale zawsze nic z tego nie wychodziło, bo wydawało mi się, że to wszystko jest tak nudne że nie ma czego pokazywać. Dalej mi się tak wydaje, ale z drugiej strony stwierdziłam, że raz kozie śmierć.




Mój dzień zaczyna się w okolicy 7.10 - 7.15. Wstaję o tej porze by odwieźć siostrę do szkoły na godzinę 8.


O 7.30 siedziałam już w samochodzie, na tyle przytomna by prowadzić. Lubię wstawać wcześniej, bo to oznacza, że mam dla siebie więcej czasu w ciągu dnia.






O godzinie 8 byłam już w domu i zabrałam się do przygotowywania śniadania. Pomagała mi w tym jedna z naszych kotek, Szkatuła. Zawsze kiedy przygotowuję posiłki przynoszę do kuchni laptopa i odpalam filmiki na YT, żeby nadrobić zaległości. Dziś towarzyszyła mi Ssarusska. Polecam jej kanał :)




10 minut później moje śniadanie było gotowe. Świeży sok z grejpfrutów i pomarańczy oraz owsianka z truskawkami i suszoną żurawiną. Ostatnio uwielbiam suszoną żurawinę!


O 8.30 zebrałam się do ogarnięcia się. O 10 musiałam być na mieście, żeby zrobić zakupy, a o 11.00 byłam umówiona z koleżanką na coś do przekąszenia.





Kosmetyki których dziś użyłam :) Zrobienie makijażu, uczesanie się i ubranie zajmuje mi niecałą godzinę.


Makijaż oczu, brwi i podkład na twarzy :)


Potem tona korektora żeby rozświetlić okolice pod oczami i nadać twarzy blasku.


A na koniec bronzer, róż, rozświetlacz i pomadka. Rimmel Lasting Finish sprawdza się perfekcyjnie.


Gotowy makijaż prezentuje się tak.


Jeszcze rozkmina, czy założyć biały t-shirt...


...czy różowy?


Wygrywa różowy. Do tego na koniec zakładam dżinsowo-dresową kurteczkę, którą zobaczycie potem na zdjęciach. I panterkowe slip-ony.


O godzinie 10 otwierano Rossmana. Na miejscu byłam przed 10 i zobaczyłam całkiem spory tłumek ludzi, którego się nie spodziewałam. Kiedy o 10 otwarto sklep, prawie wszyscy rzucili się na szafę Bourjois i pomadki Rouge Edition Velvet. Dorwałam do swoich rączej odcień Pink Pong, ale jakaś pani ukradła mi sprzed nosa Ole Flamingo!

W ogóle nie rozumiem tego, że wiedząc, że jest wyprzedaż, sklep wystawia na stan po jednej sztuce danego produktu, i to tak popularnego. Potem biedne pracownice musiały przychodzić na życzenie klientów i podawać im wszystko z szuflad pod szafą. Na szczęście udało mi się też dostać Ole Flamingo.


Od lewej: Ole Flamingo i Pink Pong



A tak wyglądały całe moje zakupy. Do dwóch pomadek Bourjois dokupiłam pomadkę w moim naturalnym kolorze ust z Eveline.


Ole Flamingo! na ustach...


.... i Pink Pong na ustach.

Prosto z Rossmana pojechałam na spotkaniu z koleżanką. Razem poszłyśmy na kebaba. To nie był zbytnio fit posiłek, ale wiecie, raz na jakiś czas... ;)

Z Zosią poszłyśmy też na chwilę do galerii i na szmateks.



Długa, niebieska sukienka będzie idealna na sesje. Za to krótka, miała być dla mnie ale niestety jest za wąska w biuście :( Musiałam oddać ją młodszej siostrze, która wygląda w niej prześlicznie, więc w sumie nawet się cieszę.


Po spotkaniu z Zosią pojechałam prosto po siostrę. Codziennie odbieram ją ze szkoły, a potem jedziemy na zakupy spożywcze.



Po powrocie do domu od razu wzięłam się za gotowanie. Siostra była głodna, a do tego narzeczony lada moment miał wrócić z pracy, więc wiecie. Bycie kurą domową zobowiązuje.

To spaghetti to bardzo szybkie i przepyszne danie. Mięso mielone, wieprzowe (od 400 do 700g, w zależności od tego ile osób chcemy wykarmić), dusimy na patelni. Czekamy aż się udusi, po czym dodajemy sos słodko-kwaśny. Gotujemy też makaron, a potem podajemy razem na talerzu. Pyszności! Jem je jednak rzadko, bo jest mało zdrowe.


A po obiedzie czas na trochę relaksu. Piwo i obrabianie zdjęć to coś, co niesamowicie mnie odpręża.


Dziś zajmowałam się zdjęciami uroczej pary z którą miałam okazje niedawno współpracować. Do tego kilka zdjęć z ostatnich z sesji portretowych . Czas zleciał mi niesamowicie! Od 16.30 do 20 spędziłam czas na photoshopowaniu.





Potem przyszedł czas na porządne wyszorowanie moich pędzli. W sam raz będą czyste do jutrzejszej notki! :) Pędzle myję mydłem Protex, które w dwie sekundy dopiera każde zabrudzenie, nawet z jasnego włosia. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu :)


O 20.30 czas na kąpiel, tym razem moją, i wieczorny relaks z bliskimi. Wtedy obrabiam zdjęcia z sesji tfp, piszę notki, ogarniam kolejne sesje itp. Ogólnie, nic ciekawego.
Kiedy kończę ten wpis, jest 22.20, a ja uciekam do spania. Jak widzicie, podczas mojego dnia nie dzieje się nic ciekawego, tak jak mówiłam na początku. :)

Miłej nocy i do napisania jutro! :)

3 komentarze:

  1. Nic ciekawego ? Ale dużo pożytecznych rzeczy zrobiłaś :) I w dodatku masz zajęcia jakieś od rana. Dobrze jest mieć taką siostrę ! A śniadanko omnomnom... chyba w któryś dzień skusze się na takie :D
    http://okiem-canona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy post :)
    Ja na śmierć zapomniałam o tych wyprzedażach w Rossmannie i do dzisiaj ubolewam ;<
    MÓJ BLOG :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolory tych pomadek cudowne <3

    OdpowiedzUsuń