środa, 29 lipca 2015

50 faktów o mnie.

Dziś szybka notka, 50 faktów o mnie. Start!



1. Moje trzecie imię to Laura.

2. Kiedy byłam mała, tak bardzo lubiłam szkołę, że poszłam do niej rok wcześniej, przez co byłam zawsze najmłodsza w klasie.

3. Szkołę lubiłam aż do liceum. Lubiłam uczyć się nowych rzeczy, pisać rozprawki, pisać testy, sprawdziany itp. Kiedy poszłam do liceum dosłownie znienawidziłam szkołę. Myślę, że każdy nauczyciel powinien przechodzić jakieś testy psychologiczne, bo szkoła w liceum była dla mnie k o s z m a r e m.

4. Uwielbiam zakupy, ale na swoje usprawiedliwienie mogę napisać, że bardzo rzadko kupuję coś w pełnej cenie. Uwiem korzystać z rabatów i wyprzedaży, przez co sporo oszczędzam.

5. Kiedyś wystarczało mi dosłownie 5 par butów. Teraz mam jakieś 20 par i ciągle mi mało.

6. Moją obsesją oprócz butów są spodnie. Mam kilkanaście par dżinsów i za każdym razem wracam z zakupów z kolejną parą.

7. Nie lubię warzyw. Co lepsze, uważam, że warzywa z przyprawą włoską to nie warzywa i można je bezpiecznie jeść.

8. Tydzień temu pierwszy raz w życiu zjadłam szparagi.

9. Jeśli już mówimy o jedzeniu - kiedy byłam w podstawówce moja mama, dbając o to żebym nie głodowała, przymusowo wysyłała mnie na szkolne obiady. W sumie była to po prostu zupa. Jarzynowa, kalafiorowa, pieczarkowa, pomidorowa... Zupy były takie okropne, a ja za każdym razem miałam taki odruch wymiotny jak je jadłam, że do tej pory nie jem zup.

10. Moje ulubione danie to wszystkie kanapki z McDonalds, pizza z salami i kebab.

11. Danie które najczęściej gotuję w domu i które jest moim ulubionym domowym daniem to spaghetti z salami.

12. Nienawidzę uprawiać sportów w których trzeba biegać lub odbijać piłkę.

13. Tak bardzo nienawidzę sportu że w gimnazjum potrafiłam przez 40 minut po prostu chodzić od jednego kąta sali do drugiego kąta sali co jakiś czas wymachując ręką i udając, że staram się złapać piłkę. Nikt jej do mnie nie rzucał, bo wszyscy wiedzieli że i tak nie złapię, ale nie było mi z tego powodu przykro.

14. Za to uwielbiam jazdę na rolkach, snowboardzie, nartach, chciałabym kiedyś uprawiać Ice Cross Downhill albo Roller Derby, nauczyć się surfingu, kitesurfingu i wszystkich innych ekstremalnych sportów wodnych, a przede wszystkim chciałabym się nauczyć świetnie pływać.

15. Jestem ofiarą losu. Codziennie nabijam sobie nowe siniaki, wchodzę w drzwi/ściany/słupy, potykam się na schodach i na podłodze we własnym domu.

16. Kocham gotować.

17. Oprócz robienia zdjęć interesuję się makijażem. Bardzo lubię się malować.

18. Nigdy w życiu nic nie złamałam, ale raz byłam pewna że pękła mi stopa. Ogromny kawałek drewna spadł mi na właśnie na stopę, która w ciągu dwóch minut spuchła do niebotycznych rozmiarów. To było dwa i pół roku temu, a noga boli mnie do tej pory. Zastanawiam się, czy lekarz dobrze odczytał zdjęcie RTG.

19. Mój tata zaszczepił we mnie miłość do podróży. Kiedy miałam 11 lat zabrał mnie ze sobą w trasę do Niemiec. Od tej pory w wakacje, ferie a czasem nawet w rok szkolny jeśli trafiała się fajna trasa, jechałam z nim za granicę.

20. Kiedy miałam 17 lat pierwszy raz pojechałam za granicę bez rodziców. Wybrałam się z chłopakiem do Pragi.

21. Do Pragi pojechaliśmy na koncert 30 seconds to Mars. Kiedyś miałam niezłą fazę na ten zespół. Byłam na pięciu koncertach, do tej pory bardzo lubię ich muzykę ale na szczęście obsesja już minęła.

22. Oprócz fazy na 30 seconds to Mars przechodziłam też fazę na Ich Troje (podstawówka) oraz Tokio Hotel (gimnazjum). Bez wstydu przyznaję, że Tokio Hotel także słucham do dziś.

23. Przejdźmy do czasów dzieciństwa. Byłam niezłym gagatkiem, przyznaję to. Daleko mi było do idealnego dziecka.

24. Mając trzy lata usiadłam pod stołem w kuchni, wzięłam nożyczki w łapska i obcięłam sobie włosy.

25. Mając cztery lata mieszkałam u dziadków, którzy mieli gospodarkę. Na polu ziemniaków nałapałam kilkadziesiąt stonek do mojej torebki w kształcie myszy, zaniosłam stonki do domu i karmiłam je gotowanymi ziemniakami, bo było mi szkoda, że jedzą surowe. Na szczęście mama w nocy uwolniła wszystkie stonki.

26. Mając sześć lat byłam na basenie i siedziałam tyłkiem na pompowanym kółku. Kółko było znacznie za duże, więc w pewnym momencie z niego wypadłam. Tak nauczyłam się pływać.

27. Od małego dorastałam ze zwierzętami, kochałam wszystkie - pieski, kotki, kurki, krówki, ale nienawidziłam indyków. Po prostu się ich bałam, bo te wredne istoty zawsze mnie przeganiały.

28. Moimi najlepszymi przyjaciółmi w dzieciństwie oczywiście były zwierzęta. W okolicy nie było żadnych dzieci z którymi mogłabym się bawić, więc spędzałam czas z psem w budzie. Na szczęście buda była duża.

29. Teraz bardzo lubię spędzać czas sama i uwielbiam być sama w domu.

30. Kocham Simsy.

31. Spędzam na komputerze nawet 10 - 12 godzin w ciągu doby.

32. Nienawidzę komedii romantycznych i komedii. Uwielbiam horrory i thrillery a także filmy katastroficzne.

33. Nie oglądam też seriali w których głównym wątkiem są miłostki bohaterów. To dla mnie straszna strata czasu. Jedne z moich ukochanych seriali to The Walking Dead, Breaking Bad, Wikingowie, Ostry Dyżur.

34. Lubię oglądać wiadomości i wiedzieć co dzieje się na świecie. Co tydzień kupuję też Angorę. To w sumie jedyna gazeta, którą kupuję regularnie.

35. W gimnazjum miałam rude włosy. Całe szczęście że nie mam zdjęć z tamtego okresu.

36. Kiedyś miałam kolczyk w nosie, w pępku a także smileya i tongue weba. Z czasem wszystkie kolczyki wyjęłam, a potem ponownie przebiłam tylko nos.

37. Kiedyś miałam bardzo duże kompleksy na punkcie swoich ud i przez dwa upalne lata chodziłam w dżinsach, unikając szortów jak ognia.

38. Mam uczulenie na kakao, nie mogę też jeść czekolady, bo zaraz dostaję wysypki i swędzi mnie brzuch.

39. Nie mam ręki do kwiatów. W tym roku posiałam 30 torebek, nie wyrósł ani jeden. Wszystkie kwiatki nad którymi sprawuję opiekę więdna po pewnym czasie, bo po prostu ich nie podlewam.

40. Nienawidzę upałów, a to trochę śmieszne, bo marzy mi się mieszkanie w jakimś ciepłym kraju nad oceanem. Najlepiej na Filipinach.

41. Chciałabym pojechać wszędzie, ale tak najbardziej to właśnie na Filipiny, Malediwy, do Australii, na Madagaskar.

42. Uwielbiam zwierzęta i w ogóle jestem zafascynowana ich światem. Interesuje mnie dosłownie wszystko z nimi związane.

43. Jeśli chcecie mi kupić prezent, ale nie wiecie co mi kupić, to kupcie mi coś związanego z bajką Spongebob. Uwielbiam tę kreskówkę i mam już całkiem fajną kolekcję Spongebobowych rzeczy.

44. Uwielbiam imprezować. Dawniej wolałam siedzieć w domu i oglądać telewizję, teraz sobota bez imprezy to jakaś totalna porażka.

45. Największą motywacją dla mnie jest gdy ktoś mówi mi 'Nie możesz, nie uda ci się'. Robię wtedy wszystko, żeby udowodnić mu, że się myli, a potem mam ogromną satysfakcję z tego, że pokazałam na co mnie stać.

46. Chciałabym nauczyć się szwedzkiego, hiszpańskiego i przypomnieć sobie niemiecki. Kiedyś całkiem nieźle szprechałam, ale kiedy skończyłam szkołę, dużo rzeczy mi uleciało.

47. Najbardziej znienawidzony przeze mnie dźwięk to płacz/wrzask małych dzieci.

48. Najbardziej w życiu żałuję tego, że nie pojechałam na koncert Coldplay w Warszawie. Do tej pory jak o tym myślę to chce mi się płakać. To jest tak straszne że aż nie chcę teraz o tym myśleć bo zaraz znowu dopadnie mnie melancholia i zacznę odpalać filmiki z tego koncertu, a wtedy wieczór już na 100% skończy się płakaniem w poduszkę.

49. Po tym wydarzeniu nie chcę, by cokolwiek w życiu mnie ominęło. Nie chcę znać już tego uczucia żalu, że gdzieś mnie nie było i coś zaprzepaściłam. Uważam, że najlepsze w co możemy zainwestować pieniądze to coś, co dostarczy nam wielu wspaniałych wspomnień - podróże, koncerty, itp.

50. Ciekawostka nr 50 to coś bardzo idiotycznego ale tylko to przychodzi mi teraz do głowy. Z piwem u mnie jest jak z warzywami, jak jest z sokiem malinowym, to można to bezpiecznie pić. Nie ma soku = Ola nie pije piwa.

czwartek, 2 lipca 2015

Ulubieńcy czerwca '15

Cześć!
W tym miejscu przyznaję że powinnam dostać lanie za dwumiesięczną przerwę w pisaniu, ale przysięgam, tyle się ostatnio działo.... Teraz też nie zwalniam tempa ale na szczęście na głowie mam już trochę mniej, więc mogę wrócić do blogowania. Dziś na pierwszy rzut idą ulubieńcy :)



 Rozświetlacz Make Up Revolution w odcieniu Golden Lights. Latem mam ochotę na złoty błysk na swojej twarzy, a ten produkt w blasku czerwcowego, późnopopołudniowego słońca wyglądał nieziemsko!


Róże Essence. Kurczę, te dwa skurczybyki nie dość że trzymają się na twarzy cały dzień, to jeszcze za 15 zł otrzymujemy dwa kolory które możemy mieszać w dowolnych proporcjach. Czego chcieć więcej? Trzeba tylko uważać, bo bardzo łatwo jest zrobić sobie nimi efekt ruskiej laleczki. Im mniejsza ilość produktu na pędzlu tym bezpieczniej.


Nie mogę uwierzyć że ten produkt kiedyś był wymieniany na tym blogu jako bubel :) Cudownie kryje wszelkie niedoskonałości, wygląda naturalnie (nakładam go przy użyciu gąbeczki Real Techniques), ma dość dobry kolor (w końcu się opaliłam). Ma mokre wykończenie więc nie sprawdzi się do tłustej skóry. Po 3-4 godzinach po przypudrowaniu pudrem Stay Matte wygląda na twarzy perfekcyjnie, cera lekko się błyszczy ale naprawdę jest to piękne, zdrowe rozświetlenie. Chyba mój drogeryjny podkład numer jeden, zwłaszcza na lato.


A niedrogeryjnym podkładem numer jeden jest podkład Kat Von D - Lock it Tattoo Foundation. T O T A L N A szpachla. Nakładając go na skórę mamy pewność, że przez wiele godzin skóra będzie jak po maźnięciu Photoshopem. Nie może być mowy o żadnym spłynięciu, prześwitach, ścieraniu się, nie z tym kolegą takie numery. Najlepsze w nim jest to, że pomimo swojego zupełnego krycia (podkład kryje ponoć nawet tatuaże) jest bardzo lekki i nie zapycha. Jego jedynym minusem jest dostępność oraz cena. Sprowadziłam go z USA za 35$, ale gdybym chciała kupić go w Polsce, jego ceny wahają się między 200 a 250zł. Przez to że jest tak drogi, leży w toaletce i używam go naprawdę tylko na specjalne okazje - w tym miesiącu miałam go na twarzy jakieś 7-8 razy. Jestem jednak pewna, że gdy mi się skończy, z radością zakupię kolejną tubkę.


Ostatnim kosmetycznym ulubieńcem są kredki do ust z Essence. Posiadane przeze mnie odcienie to Honey Berry, Cute Pink i Wish me a Rose. Trzymają się na ustach wiele godzin mimo picia piwa i innych napojów wyskokowych. Świetna propozycja na imprezy. Do tego cena - niecałe 6 zł!


Okej, przejdźmy teraz do innych ulubieńców tego miesiąca :)

Ulubiony kanał na Youtube

Całkiem przypadkiem wpadłam na kanał The Pink Rook i normalnie zakochałam się w Kindze! Jest śliczna, mądra i niezwykle przyjemnie się jej słucha. Najbardziej podoba mi się w niej to, że jest wyluzowana. Nie spina się, nie zastanawia się czy coś wypada czy nie, jest po prostu sobą, a ja niezwykle cenię w ludziach takie wyluzowanie i bycie naturalnym.
Pisząc o Kindze przypomniałam sobie kolejny kanał który chciałabym polecić, choć ten już pewnie znacie. Śliczna, długowłosa blondynka jeżdżąca na rolkach...
Tak, to Alex There :)
Wpadłam na jej kanał przez przypadek, zobaczyłam jak jeździ na rolkach, a potem to już oglądnęłam wszystkie jej filmy. Uwielbiam tę dziewczynę!

Ulubiony sport

Jeśli już jesteśmy przy Alex There i rolkach, to musicie wiedzieć, że pokochałam jazdę na rolkach. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że coś może sprawiać mi tyle samo radości z życia co fotografia. Aż nie natrafiłam właśnie na jazdę na rolkach na YT. Już wcześniej przymierzałam się do zakupu rolek, a że akurat miałam przypływ gotówki, na kolejny dzień po obejrzeniu filmiku Alex, poszłam do sklepu i sprawiłam sobie właśnie rolki.



Wybór padł na markę Rollerblade, z czego jestem niezmiernie szczęśliwa. Nie były tanie, ale inwestycja opłaciła się.
Ogólnie, jak się uprę to mam bardzo mocną 'silną wolę'. W ogóle to jestem bardzo upartym stworzeniem, serio. Potwierdzą wam to moi rodzice, moi znajomi, moja siostra. Jak się na coś uprę to muszę to mieć, albo zrobić, albo się nauczyć. Ale nienawidzę ruchu. Nie mam zdolności do gry w żaden sport piłkowy, nawet w bilard nie umiem za bardzo grać i zawsze wszyscy mają ze mnie ubaw. Kiedyś lubiłam jeździć na rowerze ale brak u mnie wygodnych i bezpiecznych, a przede wszystkim długich tras, które nie nudzą się po trzech dniach. Ćwiczenia z Chodakowską i tym podobnymi odpadają bo po prostu nie lubię ćwiczyć w domu, poza tym wkurza mnie ich motywacyjne gadanie 'Dasz radę, jeszcze tylko tryliard wymachów i będziesz mieć piękne nogi'.
Ale kiedy zakładam na nogi rolki...
Ja cię kręcę, te rolki jadą same, przysięgam. To znaczy, okej, może przesadzam bo jak przyjeżdżam do domu po 10-15 km, to jestem zmęczona, ale taka szczęśliwa że o mamo. Teraz mam dosłownie obsesję na punkcie jazdy na rolkach i w zasadzie każdy dzień sprowadza się do czekania na godzinę 19-20, kiedy to przychodzi czas na rolki. Dzień bez rolek to dzień stracony. Myślę że to była jedna z najlepszych inwestycji w moim życiu.


Ulubiona muzyka


W tym miesiącu stawiam na muzykę która doskonale sprawdza się na imprezach, do której można potańczyć, pośpiewać i po prostu się pobawić. Depresyjnym kawałkom mówimy nie.



Cudownie lekki kawałek, kojarzy mi się z beztroską, wakacjami, arbuzem? i świetną zabawą :) W zasadzie to mój ulubieniec już chyba od marca.

2. Pitbull - Globalization 

Trochę wstyd się przyznać, że porzuciłam nieco ambitniejszego rocka na rzecz popowej sieczki w wykonaniu Pitbulla, ale rozumiecie, Arctic Monkeys i Royal Blood nie są zbytnio imprezowi. Za to Pitbull podbijał chyba każdą naszą imprezę tego miesiąca, a było ich przynajmniej siedem, osiem, a jak tak liczę to chyba nawet dziewięć. Myślę że to całkiem niezły wynik jak na trzydziestodniowy miesiąc. W każdym razie, jeśli włączycie tę płytę na imprezie to jestem pewna że każdy wstanie od stołu i pójdzie tańczyć :)


Taylor kocham już od dawna, ale jej ostatni kawałek kupił mnie w zupełności. Zaliczam ją do tych artystek, które po prostu trzeba zobaczyć na żywo i nie spocznę dopóki nie zaliczę jej koncertu. Bad Blood to świetna piosenka, a plejada gwiazd grająca w teledysku, jak i samo video są po prostu WOW! Mogłabym ciągle bez końca klikać 'Odtwórz jeszcze raz'. 

Ulubiony serial

 

Spędziłam długie godziny oglądając historie Ragnara Lothbroka. Jeśli nie lubicie widoku krwi i barbarzyństwa, to ten serial nie jest dla was. Ale jeśli uwielbiacie spiski, ciekawych bohaterów i oryginalne historie, to myślę że możecie poświęcić temu serialowi trochę czasu, na pewno się zakochacie.





To już tyle czerwcowych ulubieńców. Dajcie znać, czy coś co było moim ulubieńcem sprawdziło się i wam. Pozdrawiam i do napisania! Kolejna notka pewnie już w weekend :)