poniedziałek, 16 lutego 2015

Mam aparat i co dalej?

Hej hej! Co tam? Dziś jest poniedziałek, nie lubię poniedziałków. Zwykle są głupie, chodź akurat dzisiejszy był całkiem w porządku. Znalazłam nawet czas na napisanie notki, tak więc przychodzę do was z kilkoma zdjęciami i słowami.

Kiedy wybierałam moją pierwszą lustrzankę, a było to w 2011 roku, wydawało mi się, że kupno aparatu w zasadzie załatwi wszystko i więcej wydatków nie będzie. Nie wiedziałam jednak, że zakup aparatu, kiedy naprawdę interesujemy się fotografią, to otworzenie puszki Pandory. To jak studnia bez dna, zresztą myślę, że ten, kto interesuje się fotografią wie o czym mówię. Aparat, obiektywy, plecak/torba, karty pamięci, dyski na masę zdjęć, blenda, lampa, jeszcze więcej obiektywów, jeszcze lepszy aparat, tablet, komputer, programy graficzne, filtry... uwierzcie mi, mogłabym tak wymieniać do jutra. Zawsze znajdzie się coś, co trzeba kupić, bo coś się zepsuło, coś brakło, coś nam nie wystarcza.

Na początku byłam trochę zagubiona i nie bardzo wiedziałam, co kupić, więc kilka razy zdarzyło mi się wtopić pieniądze. Pomyślałam, że napiszę tutaj listę 5 rzeczy, w które naprawdę warto zainwestować pieniążki po tym, jak już kupimy aparat i nauczymy się go obsługiwać (myślałam że te słowa są zbędne, ale jednak niektórzy wymagają wszystkiego na piśmie).

Zaczynajmy!


1.  Blenda 
(ok. 60zł, Allegro)

Do czego jest blenda napisałam tu:
http://sloikpelenzdjec.blogspot.com/2015/02/blenda-z-czym-to-sie-je.html


Zapraszam do przeczytania postu, oglądnięcia zdjęć.



2. Porządna karta pamięci
(ok. 60-70zł, sklepy z gadżetami komputerowymi)




Na początku mojej przygody z fotografią zainwestowałam w jedną z tańszych kart pamięci jaką zaoferował mi przyjazny sklep. To nie skończyło się dobrze - karta była mała, w adapterze, który rozwalił się w środku aparatu. Na szczęście udało się go wyjąć w całości. Była też karta, z której zniknęły dane. Potem kupiłam kartę, która była ok, gdyby nie to, że miała wolny zapis.  Nie wytrzymałam z nią długo, więc po kilku tygodniach kupiłam jeszcze jedną kartę, tym razem już taką, która w pełni wystarczała mi pojemnościowo jak i prędkościowo.

Obecnie używam kart Sandiska, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Prędkość 45mb/s spokojnie wystarcza mi na seryjny zapis zdjęć RAW i JPG. Aparat nie zawiesza się, dane nie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Polecam pojemność nie większą niż 16gb, bo w razie awarii lepiej stracić 16gb niż dane z całej karty o pojemności 32gb. Jednak jedna karta 32gb w mojej kolekcji jest i używam jej. Dostałam ją w gratisie z aparatem.

Tak, wiem że istnieją karty jeszcze lepsze niż te, które pokazałam. Ale skoro takie mi wystarczają i nadążają za moimi potrzebami, nie widzę sensu kupować lepszych. I tak nie wykorzystałabym ich możliwości. Błagam, nie kupujcie kart no-name z Allegro za kilkanaście złotych. To nie skończy się dobrze. Lepiej zainwestować raz, a porządnie, niż robić coś na pół gwizdka.

3. Adapter odwrotnego mocowania 
(kilkanaście złotych, Allegro)






 Adapter pozwala nam zamocować obiektyw 'tyłem do przodu'. Wykorzystując w ten sposób adapter otrzymujemy super obiektyw do zdjęć makro za naprawdę grosze. Zdjęcia makro które wykonałam tym sposobem:










4. Dobra torba
(ok. 50zł, Allegro)




Pisząc 'dobra torba' mam na myśli torbę, która będzie nieco usztywniona i pojemna, ale mała rozmiarowo - prezentowana na zdjęciu mieści aparat, dodatkowy obiektyw i w podłużnej kieszonce lampę błyskową/portfel. Ma jeszcze dwie dodatkowe kieszonki na ewentualny adapter odwrotnego mocowania, baterie i jakieś inne małe gadżety. Kupiłam ją zaraz po tym jak kupiłam aparat, wydałam na nią ok. 50 zł i muszę przyznać że to była bardzo udana inwestycja. Do tej pory jest w idealnym stanie, zamki wciąż działają, łatwo się czyści. Ma niespełna 4 lata i naprawdę mogę polecić ją każdej osobie, kto szuka małej, poręcznej torby. Marka Camrock bardzo u mnie zaplusowała.

Oczywiście nieco różni się wykonaniem od profesjonalnych toreb/plecaków, ale myślę że na początku spokojnie wystarczy każdemu amatorowi. Ja zabieram ją na każdą sesję i jestem baaaardzo zadowolona.

5. Jasny obiektyw



Prezentowane na zdjęciu szkło to Canon 85mm 1.8, ale pisząc 'jasny obiektyw' mam na myśli jakikolwiek jasny obiektyw, który da nam ładne rozmycie i pozwoli pobawić się efektami, rozmyciem tła, serduszkowym bokehem itp. To nawet może być tani ale dobry helios, który kosztuje na allegro kilkadziesiąt złotych. Z odpowiednim adapterem naprawdę na początek da radę. Zobaczycie różnice, między obiektywem kitowym, a jasną stałką i gwarantuję wam, zakochacie się w plastyce obrazu. :)


To już tyle na dziś. Dajcie znać co sądzicie o tego typu postach i o tym, o czym chcielibyście jeszcze poczytać. Wkręciłam się w blogowanie i bardzo mi się to podoba! :)

7 komentarzy:

  1. Też miałam przygody z kartą pamięci : adapter był zepsuty, ale połapałam się szybko i zamieniłam, chociaż sama w sobie karta pamięci którą mi polecono rewelacyjna nie była i szybko musiałam ją zmienić. A do blendy i adaptera przymierzam się i przymierzam, chyba zaraz siądę i zamówię :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę śmieszy mnie ten post. Amator, który kupił aparat powinien kupić torbę, kartę i nauczyć się obsługiwać to urządzenie, a nie kupować głupotki nie potrafiąc z tego korzystać. Jesteś doświadczonym fotografem I dla Ciebie to chleb powszedni, ale pozostałe rzeczy nadają się dla tych, co mają już jakieś pojęcie i lekkie doświadczenie, a chcą wprowadzić coś nowego :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie bawi to co ty napisałaś/napisałeś. naprawdę, adapter odwrotnego mocowania nadaje się dla kogoś kto ma pojęcie i doświadczenie? ten kto ma pojęcie i doświadczenie raczej marzy o profesjonalnym obiektywie makro albo chociaż o pierścieniach pośrednich, a nie amatorskim przykręcaniu kita tyłkiem do przodu. helios też nie jest dla osoby, która ma pojęcie i doświadczenie, bo kto ma pojęcie i lekkie doświadczenie będzie celował w obiektyw z af. helios jest dla osób które chcą się nim pobawić jako ciekawostką, albo dla osób które rozpoczynają swoją przygodę z fotografią i chcą otrzymać nieco ładniejszy obrazek niż wypluwa im kit, szukają ładnego bokehu i 'kółeczek w tle' a dopiero się uczą.
      poza tym, przeczytanie instrukcji i chociaż próba ogarnięcia trybu M jest dla mnie rzeczą oczywistą i niewymagającą wspominania. post ten nie jest skierowany dla osób, które dopiero co wyszły ze sklepu a ich paragon jest jeszcze ciepły, bo dopiero co wypluła go kasa fiskalna. jest skierowany dla osób, które kupiły aparat jakiś czas temu i zamierzają dalej inwestować w fotografię, są początkujący, ale chcą się rozwijać, a instrukcję mają w małym palcu u stopy.
      oczywiście szanuje Twoje zdanie ale mojego nie zmienisz, i sądzę że ja Twojego także :) niemniej jednak dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. @up

    Dobrze gada!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemna notka, rozjaśniłaś mi parę rzeczy w głowie. Wiem na co bardziej zwrócić uwagę przed podjęciem 'tej ważnej decyzji' :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemnie czyta się to co piszesz,a ten post myślę że jest idealny by przybliżyć przecietnemu człowiekowi co z czym sie ma itd :)
    PS Zapraszam do siebie http://maggmagicstories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Adapter odwrotnego mocowania to świetna sprawa, zdjęcia makro przy jego użyciu wychodzą przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń