Gdzie nas wyniosło tym razem?
Tak, to Filipiny!
Już nawet nie pamiętam jak i kiedy zrodził się ten plan. Jestem zdania, że marzenia należy traktować jako cele spełnienia a nie tylko myśli 'fajnie byłoby...'.
Tak więc oto jesteśmy, na małej, aczkolwiek uroczej wyspie Siquijor. Jesteśmy tutaj już tydzień, dochodząc do siebie po trudnej, pięciodniowej podróży. Leniuchujemy leżąc w hamakach, pijąc śmiesznie tani rum, chodząc po plaży i pływając w basenie i morzu.
Zaprzyjaźniliśmy się z gekonami mieszkającymi na naszych ścianach. Wstajemy rano, mijamy stado kur, psa i niesamowicie wychudzone trzy koty i idziemy na śniadanie, a potem cały dzień się obijamy.
Mam nadzieję, że znajdę czas na regularne pisanie notek przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Na razie łapcie pierwsze zdjęcia i do następnego! :)